Do Redakcji nadszedł list

letter photoNiestety, nie jeden i nadchodzą następne, w których wielu pracowników MZA, w kilku czy w kilkunastu słowach piszą o swym żalu, że z różnych powodów zostali pominięci przy ostatniej regulacji płac czy też, jak niektórzy twierdzą – podwyżce w MZA. Pominięci bez słowa wyjaśnienia dlaczego nie dostali, gdy obok nich najbliżsi ich współpracownicy dostali. Wiele w tych żalach, obok których jako Związek Zawodowy Pracowników Komunikacji Miejskiej nie możemy przejść obojętnie bez szczegółowego wyjaśnienia każdego z przypadków, jest gorzkich słów, w których piszący, jakby przegrani, godzą się z faktem pominięcia nich. Często kolejnego pominięcia, jednak nie mogą pogodzić się z jedną myślą i nie mogą znaleźć odpowiedzi na pytanie: dlaczego po raz kolejny promuje się ludzi, którzy tak naprawdę swoją pracą, postawą, zaangażowaniem niejednokrotnie, mówiąc delikatnie do „czołówki nie należą”. Promuje się ludzi, których czasami jedyną „wartością dodaną” jest głośne, słowne własne lansowanie, spolegliwość wobec przełożonych (czytaj: zausznictwo i uprzejmość informowania) a nie konkretna, wymierna praca.

Dlaczego pominięto ludzi, którzy stracili na lipcowej zmianie regulaminu, a podobno wg obietnic mieli w październiku ową „niezręczność przeliczeniową” mieć wyrównaną.

Dlatego też jako Związek Zawodowy Pracowników Komunikacji Miejskiej domagamy się wyjaśnień:

Czy ostatnia regulacja płac była regulacją czy podwyżką? Jakie były kryteria rozdziału i dlaczego osoby, które nie spełniały kryteriów nie otrzymały na piśmie żadnych wyjaśnień, dlaczego i z jakiego powodu nie otrzymały wyrównania, podwyżki od swoich bezpośrednich przełożonych. Czy taki akt arogancji ze strony przełożonych należy przyjąć jako stałą praktykę?