Nasze postulaty to, – nie wołanie na puszczy

W dniu 18 kwietnia 2015 roku manifestowaliśmy wiele postulatów, których realizacją są żywotnie zainteresowani związkowcy – pracownicy publicznego transportu zbiorowego (ptz). Wiele z nich związanych jest z realizacją zapisów ustawy o ptz, a które, szczerze mówiąc w wielu przypadkach nie są realizowane w myśl ustawodawcy, a w wielu przypadkach są dosłownie dowolnie interpretowane, co w zasadniczy sposób wypacza zapisy dokumentu. Umniejsza jego rolę regulacyjną, co w pośredni sposób wpływa na nasze zarobki, pomniejszanie wagi i znaczenia naszej codziennej pracy. Żeby nie powiedzieć marginalizowanie i spychanie do mało znaczącej roli wśród innych zawodów – zawodu kierowcy, motorniczego pojazdów ptz, a co za tym idzie także wszystkich pracowników ptz związanych z obsługą ptz w miastach i regionie.

Niestety, jak na razie ustawa o ptz, m. in. poprzez brak dodatkowych dokumentów wypełniających jej podstawowe zapisy w postaci zarządzeń, rozporządzeń wykonawczych nie spełnia wszystkich oczekiwań nie tylko pracowników ptz, ale także usługobiorców – pasażerów.

Warto przypomnieć, że to m. in z inicjatywy związków zawodowych rozpoczęto prace nad ustawą o ptz i, że to przy ich udziale powstał ostateczny dokument. Tworząc go projektodawcy mieli na myśli nie tylko ujęcie w ramy funkcjonowania jednego z działów gospodarki, jakim jest transport publiczny, w którym ma zatrudnienie ponad 500 tysięcy osób i wytwarzającego prawie 6 procent PKB, ale przede wszystkim stworzenie podstaw do stałego i systematycznego rozwoju ptz. Rozwoju zarówno w zwiększaniu udziału w PKB, jak również stałego i systematycznego związanego z PKB wzrostu płac i statusu zawodowego zatrudnionych w ptz pracowników.

Dlatego też naszym obowiązkiem jest przypominanie i żądanie, aby czynniki decyzyjne, na różnych szczeblach samorządowych, państwowych nie zapominały, że jesteśmy współtwórcami ustawy o ptz i w wielu przypadkach za suchymi, prawnymi zapisami dokumentu stoją nasze konkretne propozycje na tzw. wypełnienie ich konkretnymi rozwiązaniami. To nie tylko gołosłowne żądania, ale przede wszystkim konkretne propozycje.

Manifestując 18 kwietnia: – Większego udziału przedstawicieli ptz, jako praktyków, specjalistów w planowaniu rozwoju systemów, planów transportowych w skali miejskiej i regionalnej oraz zasięganiu ich opinii w kwestiach planowania wieloletniego rozwoju samorządowych przedsiębiorstw ptz – domagaliśmy się, aby tak istotne dokumenty rozwojowe miast, regionów, jak plany transportowe – nie powstawały w zaciszu gabinetów decydentów, były tworzone przez ludzi czasami kompletnie nierozumiejących zasad funkcjonowania ptz, a były wspólnym dokumentem szeroko rozumianego samorządu lokalnego. Samorządu, w którym obok głosu reprezentantów lokalnej społeczności w postaci radnych był słyszalny również głos samorządu – wyborców.

Aby były tworzone przy współudziale pracowników ptz, którzy w swojej codziennej pracy najlepiej widzą „wąskie gardła” ptz w postaci braku planowania ulic, arterii komunikacyjnych czy wreszcie całych kanałów transportowych. Widzą i wiedzą, co można poprawić, aby udrożnić system, stworzyć go bardziej wydajnym i spełniającym oczekiwania pasażerów.

Jednak z różnych względów nie zaprasza się do udziału w pracach nad planami transportowymi przedstawicieli ptz. Pomniejsza się ich rolę doradczą czy nawet zupełnie pomija. Bo czyż dowodem na to nie jest np. tworzenie planu transportowego nie tylko w Warszawie, ale w wielu polskich miastach bez udziału nawet w roli doradczej, opiniotwórczej przedstawicieli przyszłych wykonawców zapisów planu? Wykonawców, którzy już w fazie planowania mogą przewidzieć niewykonalność niektórych zapisów. Czyż jest to obawa, że zaproszenie do prac, zaciąganie ich opinii stworzy większe ich wymagania finansowe? Niekoniecznie, być może właśnie zaproszenie ich do wspólnej pracy może przyczynić się do uniknięcia wielu, kosztownych błędów. Np. konsultowanie przyszłych ciągów komunikacyjnych, w których zawczasu będzie można zaprojektować odpowiednie zakręty ulic, szerokość zatoczek przystankowych, pętli, krańców, itd. Zawczasu, a nie po wybudowaniu, gdzie za pieniądze podatników są „dostosowywane” ulice dla ptz, bo ktoś zapomniał zapytać przewoźnika, operatora, jakie ma autobusy, o jakim skręcie i czy zmieszczą się na „kieszonkowych rondach”.

Manifestując 18 kwietnia: większego udziału przedstawicieli ptz, jako praktyków, specjalistów w planowaniu rozwoju systemów, planów transportowych… domagaliśmy się, aby także w tych sprawach rozmawiać. Traktowanie nas związkowców, pracowników ptz jako pełnoprawnych partnerów w rozmowach o ptz, to także poznanie naszych oczekiwań, naszych możliwości wspólnego decydowania nie tylko o kształcie ptz, ale także o jego finansach. I nie zawsze muszą to być tylko związkowcy z określonego „politycznie poprawnego” nurtu. Czasami mogą to być osoby z poza związku, prawdziwi praktycy, znawcy tematu.

Nie możemy i nie pozwolimy do spychania nas jedynie do roli „ślepo-posłusznych” wykonawców oderwanych od rzeczywistości ekonomicznej, praktycznej, często powstałych na kolanie w zaciszu kawiarni, planów transportowych. Planów, w których zapomina się o ich wykonawcach pracownikach ptz. Ich potrzebach.

W kolejnych numerach „Rozdroży” będziemy przedstawiać kolejne, dokładniejsze rozwinięcia naszych postulatów z 18 kwietnia. Bo nie są to tylko czcze wołania na puszczy. Za nimi kryje się konkretna gotowość i konkretne działania, które wreszcie powinny znaleźć swoje miejsce, jeśli w ogóle w Polsce istnieje samorządność. Obywatelska samorządność.