Kiedy wreszcie skończymy z eksperymentami?

Chyba żadne inne miasto w Polsce, a tym bardziej w Europie nie trwa tak uparcie przy wielokrotnie sprawdzonej jako błędnej i prowadzącej donikąd tezie, że rozwiązaniem na taniość miejskiej komunikacji jest jej prywatyzacja. Tym miastem jest Warszawa. Niemal od 20 lat ciągle się eksperymentuje i eksperymentuje z coraz to nowymi prywatnymi przewoźnikami, którzy mają konkurować z MZA – ceną za usługi, jakością, itd.

Na początku był „Akpol” – finał wielka klapa a straty pokryć musiało MZA. Potem były „Veolia”, „PKS-y różnych maści” mini, midi busy i pare innych. Wszystkie te eksperymenty z wieloma prywatnymi, podobno mającymi uzdrowić warszawską komunikację autobusową, zrobić ją bardziej atrakcyjną, tania dla pasażera kończyły się jednym. Totalną klapą.

Teraz mamy kolejny „super pomysł”, który już na starcie nie wypalił. Poniżej informacja zamieszczona na portalu – transport-publiczny.pl

„1 września część warszawskich linii autobusowych powinien przejąć nowy przewoźnik Europa Express City (EEC). Ale jest z tym problem, bo z 32 autobusów jakie miały trafić do Warszawy z Autosanu, przyjechał ledwie jeden.

Europa Express City wiosną wygrał przetarg na obsługę części linii (chodzi m.in. 211, 163, 204 czy 177) 32 krótkimi, 9–metrowymi autobusami. Choć ZTM dopuszczał autobusy używane, przewoźnik zadeklarował realizację usługi nowymi pojazdami z Autosanu lub od Solarisa. Ostatecznie padło na tę pierwszą firmę.

Autobusy są. Zastępcze

– Na razie wiemy tylko, że przewoźnik ma trzydzieści autobusów zastępczych. Moi ludzie pojechali do zajezdni przy Dworcu Zachodnim i sprawdzą co to za pojazdy i czy zgodnie z umową mogą zastąpić pojazdy, których nie ma – tłumaczy nam prezes ZTM Wiesław Witek.

Zgodnie z umową przewoźnik może tymczasowo realizować usługę pojazdami zastępczymi o określonych parametrach, w tym, że wiąże się to z niższą zapłatą za wozokilometr (65 proc. podstawowej stawki). – Z tego co wiem, to są różne pojazdy wynajęte od różnych przewoźników. Nie wszystkie w warszawskich barwach, więc nawet jeśli wyjadą, to nie będzie to zbyt estetycznie wyglądało – tłumaczył nam w poniedziałek po południu Witek, który, gdy z nim rozmawialiśmy, jeszcze nie podjął ostatecznej decyzji.

Alternatywą jest przejęcie wspomnianych linii przez MZA (ale też przewoźników prywatnych którzy zgłosili taką gotowość – chodzi o Mobilis i ITS Michalczewski), do momentu gdy Europa Express City będzie w końcu mogła się nimi zająć.

Europa Express City to firma autokarowa, która – jeśli chodzi o zlecenia ZTM – jest nowicjuszem. Do tej pory obsługiwała jedynie kilka podmiejskich linii typu „L”, oraz realizował połączenie 742 do Góry Kalwarii na początku jej istnienia.”

W dwa dni później prezes Europa Express na tym samy portalu zdradza: – Autobusy stoją gotowe w Sanoku. Tyle tylko że nie mają części silników, które miały przyjść z Chin. To po 21 elementów, alternatory, paski klinowe i inne tego typu rzeczy. Były zapakowane, miały zostać wysłane do Europy na początku sierpnia, ale nie zostały wysłane. Wciąż czekamy – tłumaczy prezes Europa Express City Mirosław Kwieciński. – Z tego, czego udało mi się dowiedzieć Autosan i EEC mają pecha, bo winny jest… potężny wybuch w strefie przemysłowej w Tiencinie, o którym trzy tygodnie temu było głośno na całym świecie.

Europa Express City więc czeka. Warszawski ZTM tymczasowo zapewnił obsługę linii z pomocą innych przewoźników. Jak długo potrwa taki stan, nie wiadomo.

Jak widać kolejny pomysł na prywatnego przewoźnika nie wypalił, jak na razie.

Nie naszym zadaniem jest w chwili obecnej oceniać, kolejny pomysł. Poczekamy cierpliwie z EEC i zobaczymy, ale jak długo ZTM będzie „promował” pomysł, który już dawno został tyle razy ograny, jako niedobry, bez perspektyw. Już 15 lat temu duże europejskie miasta wycofały się z prywatyzacji komunikacji miejskiej. Im wystarczył 5-10 lat eksperymentów by wiedzieć, że jedyną dobrą drogą jest ta po której stąpa wypróbowany, stabilny, sprawdzony miejski przewoźnik samorządowy.

A u nas jak widać 20 lat to za mało, bo u nich nie wyszło a u nas wyjdzie. Nie wyjdzie, na pewno nie wyjdzie.

Chyba już czas na zmianę pewnego postrzegania miejskiej komunikacji autobusowej. Nie w prywatyzacji a właśnie w większym usamorządowieniu jej. Pisaliśmy już o tym na naszych łamach. Może wrócimy, ale czy ktoś z decydentów będzie chciał nas czytać? Przecież to związkowa gazeta. A jak związkowa to na pewno nie dobra?