W autobusie MZA najbezpieczniej

Komenda Stołeczna Policji opublikowała na portalu: transport-publiczny.pl wyrywkowe dane statystyczne dotyczące przestępstw  i tzw. zaboru mienia w pojazdach stołecznej komunikacji. Porównano wyniki z metra, tramwajów i autobusów. Warto się im przyjrzeć i nieco „tak dla sportu” trochę pospekulować.

W pierwszym półroczu 2015 r. policja zanotowała wzrost przestępstw stwierdzonych w warszawskim metrze względem analogicznego okresu zeszłego roku – ze 109 do 144 (tj. wzrost o 32,1%). Zdaniem policji nie jest to jednak powód do niepokoju.

Stołeczni policjanci w ciągu sześciu miesięcy tego roku odnotowali o 148 mniej przestępstw w autobusach niż w pierwszym półroczu 2014 roku (2014 r. – 737; 2015 r. – 589).

Niewielki wzrost przestępstw, porównując ten sam okres, odnotowano natomiast w tramwajach (2014 r. – 315; 2015 r. – 334). Taką samą liczbę przestępstw w pierwszym półroczu 2014 i 2015, tj. 265 stwierdzono na przystankach komunikacji – wylicza Magdalena Bieniak. Podsumowując dane statystyczne, można stwierdzić, że największy wpływ na bezpieczeństwo mają kradzieże, przestępstwa rozbójnicze, bójka lub pobicie oraz uszczerbek na zdrowiu.

Patrząc na powyższe dane trudno stwierdzić, że w warszawskich autobusach jest najbezpieczniej, ale gdy zestawimy to z ilością pojazdów i przewożonych pasażerów, to wynik może być ciekawy.

Warszawskie metro przewozi dziennie (w dni robocze) ok. 600 tys. pasażerów, tramwaje ok. 780 tysięcy, a autobusy ponad 1,7 miliona osób (dane za 2014 rok).

Zatem pospekulujmy trochę. Gdyby metro przewoziło tyle ludzi co autobusy, to zapewne owe 144 przypadki wzrosły by trzykrotnie i byłoby to 432 przypadki przestępstw. Podobnie w tramwajach, gdzie prawdopodobnie mogłoby być to ok. 660 przypadków przestępstw. Porównując te przypuszczalne ilości przestępstw z ilością zanotowaną w pierwszym półroczu 2015 roku w autobusach (589) widzimy, że autobusy nie są na pierwszym miejscu w statystyce, a jak na razie w środku.

Gdyby przyjąć, że ilość przestępstw w autobusach spada i będzie dalej spadać w takim tempie jak obecnie ok. 150 mniej co roku, to w 2016 roku autobusy będą w statystyce przestępstw na pierwszym miejscu, jako najbezpieczniejsze.

Oczywiście to tylko przewrotność i manipulowanie danymi statystycznymi, ale czy nie jest to budujące?

Niewątpliwie na spadek ilości przestępstw w autobusach wpłynął monitoring w pojazdach, szybsze reakcje służb nadzorujących, itd. Jednak jakoś w statystykach nikt nie mówi do ilu przypadków popełnienia przestępstwa nie dopuścili sami prowadzący pojazdy, a trzeba powiedzieć, że ów spadek przestępstw w autobusach, to także zasługa kierowców. Często skromnych, nie szukających wejścia na afisz, stroniących od rozgłosu. Ot, po prostu wykonujących swoją pracę – dbać o bezpieczeństwo pasażerów.

W tym momencie ciśnie się na usta jedno pytanie – czy pracodawca może to jakoś dostrzec, że w jeszcze jednej dziedzinie pracownicy MZA budują dobrą markę firmy? Czy może docenić to, jak już, np. jakąś gratyfikacją, która wpłynie na podtrzymanie tendencji spadkowej ilości przestępstw?