Inni potrafią, a my…

Jak się czyta o różnych firmach transportu miejskiego w Polsce, można czasami odnieść wrażenie, że pracujący w nich ludzie jakby czytali „Rozdroża” i poruszane w nich tematy brali sobie do serca chcąc je załatwić na swoim terenie.

kible1Od niepamiętnego już czasu, mówiąc żartem – prawdopodobnie od okresu wczesnej kredy, długo jeszcze przed dinozaurami, apelujemy, a gdy trzeba trąbimy, o zaplecza socjalne dla prowadzących pojazdy w naszem kochanem mieście stołecznem Warszawce. Trąbimy, trąbimy wychodząc czasami na przysłowiowe „trąby jerychońskie”[1].

A tym czasem w mieście Łodzi budują zaplecza socjalne i co najdziwniejsze będą budować, bo się opłaci. Taniej jest wybudować zaplecze socjalne niż płacić za przejazdy techniczne „za potrzebą”, które są ujęte…. w rozkładzie jazdy. No po prostu nie mieści się w głowie, co?

Damian Nowak z łódzkiego MPK w artykule zamieszczonym na portalu „Transport-publiczny.pl” w dniu 7 grudnia „Łódź. Na pętlach brakuje zapleczy socjalnych” stwierdza:

– Gdy na danej pętli nie ma punktu socjalnego, kierowcy są zmuszeni wykonywać co jakiś czas przejazdy techniczne w najbliższe miejsce, w którym taki punkt istnieje. – W rozkładzie jazdy mamy wyznaczone kursy, po których możemy to robić. Na przykład dla wspomnianego Placu Dąbrowskiego takim miejscem jest Zakład Techniki MPK przy ul. Tramwajowej. Takiej możliwości nie mają jednak motorniczowie. Poza tym warto zwrócić uwagę, że dodatkowe „puste” wozokilometry stanowią dodatkowe obciążenie dla budżetu MPK oraz organizatora komunikacji.

Proszę zauważyć, ile w wypowiedzi pracownika MPK jest troski o kasę operatora i organizatora

(w Łodzi organizatorem a raczej zarządcą transportu miejskiego jest Zarząd Dróg i Transportu – ZdiT). W naszem kochanem mieście również pracownicy TW i MZA mają takie troskie.

Czyżby nieskrywana troska przyczyniła się do tego, że:

ZDiT: zaczynamy działać!

– Obie pętle tramwajowo-autobusowe na końcach Trasy W-Z – Wyszyńskiego/Popiełuszki oraz Dell – zostały wyposażone w budynki socjalne dla obsługi pracowników MPK – informuje wicedyrektor Zarządu Dróg i Transportu Katarzyna Mikołajec. W odróżnieniu od większości łódzkich pętli, na których zaplecza zlokalizowano w kontenerach ze stali lub laminatu, na wspomnianych pętlach znalazły się murowane pawilony. Podobny obiekt wybudowano także przy tramwajowej pętli Augustów, wykorzystywanej obecnie przez linię 9. Jak twierdzi wicedyrektor, powinno to poprawić warunki pracy prowadzących.

Prowadzący jednak podchodzą do tych deklaracji z dystansem. – Inwestycje w zaplecza przy okazji Trasy W-Z nie zmieniają zbyt wiele. Przed przebudową trasy przy Wyszyńskiego i Augustów również istniały dobrze utrzymane punkty socjalne. Zmienia się bardziej forma, niż sama zawartość – oceniają.

Wicedyrektor ZDiT zapewnia, że obiekty na pętlach Trasy W-Z będą dopiero zalążkiem dalszych inwestycji. – W takie budynki będą wyposażane następne pętle przy okazji przebudowy kolejnych odcinków sieci. Będziemy mogli rozpocząć tego rodzaju przedsięwzięcia w przyszłym roku. Koszty budynku takiego jak przy Wyszyńskiego nie są duże – twierdzi K. Mikołajec.

No i tyle wieści z miasta Łodzi. Tam potrafią, a u nas… Trąby dmą dalej nucąc znany przebój Czerwonych Gitar – Nie spoczniemy, nim dojdziemy…

A tak przy okazji, aż trudno uwierzyć, ale sprawa „wychodków” ma swój początek jeszcze w XIX wieku. Już w 1881 roku, gdy ruszyły tramwaje konne, poczytna warszawska gazeta codzienna „Kurier Warszawski” pisał: Zwracamy się do czcigodnego Towarzystwa Belgijskiego o postawienie koło poczekalni „wychodków” ku dobru Publiczności, co by swe potrzeby nie musiała załatwiać w pobliskich podwórkach.

Jakby nie patrzeć w przyszłym roku będzie to zatem okrągła 135 rocznica wywołania tematu.

Czyżby czas się zatrzymał? Mamy już XXI wiek a nie ciągle piękny, barwny wiek XIX.

Całość artykułu: http://www.transport-publiczny.pl/wiadomosci/lodz-na-petlach-brakuje-zapleczy-socjalnych-50895.html.

Polecamy gorąco.

[1] Trąby jerychońskie, określenie wywodzące się ze Starego Testamentu, związane z historią zdobycia przez Izraelitów pierwszego miasta kananejskiego o nazwie Jerycho; silnie obwarowane, długo stawiało opór Izraelitom. Mury runęły, gdy siedmiu kapłanów zatrąbiło siedem razy na siedmiu trąbach. Przenośnie zwrot ten oznacza głuptasa, kogoś hałaśliwego.