Wypadło z koszyczka

W poprzednim numerze „Rozdroży” w ramach cyklu – Coś do koszyczka głupich pomysłów, pisząc o wykorzystaniu autobusowych i tramwajowych telewizorów  w celu poprawy warunków pracy osobom prowadzącym pojazdy, wspomnieliśmy o tzw. filmach oświatowych. Dzisiaj, chcemy nieco przybliżyć temat.

Oczywiście nie chodzi tutaj o filmy z ulubioną lektorką Krystyną Cz., bo owe wspomniane telewizory mają wyłączony głos i nic nie słychać, a o filmy tzw. kina niemego. Podobne do tych sprzed prawie 100 lat, gdzie obraz był przerywany planszami z napisami. Ba nawet zrobionych w pewnej konwencji tamtych filmów, gdzie obraz jest niestabilny, jakby porysowany i widać czasami długą białą krechę przez kilka kadrów, bo pani Jadzia zarysowała taśmę paznokciem podczas przewijania filmu.

Jakimś dziwnym trafem mody, powracają tak zrealizowane współcześnie filmy na różne ekrany i cieszą się, szczególnie wśród młodych, dużym wzięciem. A skoro jest na nie moda, to czemu nie wykorzystać jej do tzw. celów wyższych – czyli oświatowych. Bo oświaty nigdy za wiele, szczególnie w publicznym transporcie zbiorowym.

Pewna grupa młodych badaczy psychologii pasażera w jednym z europejskich miast przeprowadziła eksperyment. Otóż nakręciła serial złożony z 3 odcinków pięciosekundowych filmów właśnie w konwencji filmu niemego. Serial zatytułowany – Czy masz bilet?

W pierwszym odcinku widzimy pasażera wchodzącego do pojazdu i wygodnie rozsiadającego się na fotelu przed autobusowym monitorem. Na monitorze pojawia się napis, którego nie widzimy w pierwszej chwili, ale kamera robi zbliżenie i możemy odczytać pytanie – jedziesz wygodnie? Napis znika i widzimy ponownie uśmiechniętego pasażera. Po chwili pojawia się kolejny napis – Rozejrzyj się. Widzisz kanara? Napis znika i widzimy rozglądającego się pasażera. Film kończy się napisem – ciąg dalszy nastąpi za 2 minuty.

W tym momencie nasz kochany pasażer zaciekawił się i niecierpliwie czeka na drugi filmik.

Drugi odcinek zaczyna się od napisu – Rozejrzyj się. Widzisz kanara? Po napisie ponownie widzimy naszego pasażera, który gwałtownie podrywa się z miejsca i próbuje wysiąść. Niestety wpada w ręce kanara od biletów. Filmik kończy się napisem – ciąg dalszy nastąpi.

Trzeci odcinek zaczyna się napisem – Spójrz w lewo i w prawo. Widzisz kanara? Po napisie widzimy pasażera kasującego bilet, a potem kolejny napis: Nie ma kanara? No cóż może będzie jutro.

Ot, można powiedzieć głupawy filmik, jednak najciekawsze jest to, że owi młodzi badacze ukryli w autobusie kilka kamer i obserwowali oglądaczy tego filmiku. Po ukazaniu się trzeciego odcinka większość oglądaczy po napisie spójrz w lewo… faktycznie rozejrzała się. Do tych rozglądających podchodził pewnym krokiem kontroler i co… trafiony, zatopiony. Pacjent faktycznie nie miał biletu.

Nie będziemy rozwodzić się tutaj nad społecznym, psychologicznym aspektem takich działań, ale warto podobny filmik zrobić dla potrzeb naszej komunikacji. Ot, taki sobie, krótki oświatowy. Być może nie będzie to hicior na miarę Oskara, ale zawsze rozbawi trochę naszą smutną publiczność i oderwie od obserwowania kierowcy i jego pracy, szczególnie podobno popełnionych przez niego błędów. Jeśli takich filmików będzie więcej na różne tematy i będą puszczane w różnych autobusach, czy nawet tylko na jednej linii a na innej inne, to stworzymy fanklub oglądaczy, którzy będą zaliczać filmiki jak zaliczają poważne produkcje hollywoodzkie rasowi kinomaniacy.

A co z tego by wynikło? No cóż, mniej gapowiczów może?

E – tam, –  powiedziała Jadzia z kina objazdowego, ciągnąc paznokciem po taśmie filmowej – głupi pomysł i tak nie kupią biletów, żeby obejrzeć kolejne odcinki.