Głośniej dzwonić tramwajarze

Dzwonek3Zażyczył sobie jeden z czytelników „Kuriera Warszawskiego” w 1886 roku w swoim liście do redakcji, który o mało nie wpadł pod przejeżdżający obok tramwaj konny.

Szanowna redakcja na swych łamach odpowiedziała:

„Szanowny Panie Ch. W. – Dzwonki tramwajowe są bardzo donośne, żądać zatem od woźniców, żeby jeszcze głośniej dzwonili, byłoby to bez litości nad przechodniami i nad mieszkańcami ulic wzdłuż toru tramwajowego położonych. Osoby mające słuch osłabiony, winny o tem pamiętać i upewnić się wzrokiem, czy tramwaj lub dorożka nie nadjeżdża. Żądać od woźniców, żeby przy przestrzeganiu przechodzących mieli na względzie takich, którzy mają słuch wyjątkowo słaby i żeby z całych płuc krzyczeli albo z całych sił dzwonili, byłoby zupełnie niesłusznem”.

Kilkanaście lat później, gdy ruszyły pierwsze elektryczne tramwaje (1908 rok) obok tradycyjnego ręcznego dzwonka zainstalowano elektryczne dzwonki, o wiele głośniejsze. Zapewne Pan Ch. W. te dzwonki słyszał już o wiele lepiej, ale jemu podobni pisali wówczas do gazety błagalne listy aby zabronić używania dzwonków elektrycznych w wąskich ulicach bo są za głośne i motorowi winni używać, szczególnie w śródmieściu tylko dzwonków ręcznych.

Zatem jakby nie patrzeć za głośny nie dobrze, za cichy nie dobrze i jak tu dogodzić wszystkim. Po prostu się nie da, czyli lepiej stosować się do instrukcji – przechodzień na torowisku – dzwonimy. Instrukcja rzecz święta i trudno z nią polemizować.