Nieco wakacyjnie, coś z historii tramwajów

Jako, że w tym roku obchodzimy 110-lecie warszawskich tramwajów elektrycznych, a te na ogół winny trwać jakiś czas i mamy sezon wakacyjny, to postanowiliśmy nieco na luzie, wakacyjnie wrzucić nasz kamyczek do jubileuszu.

Tym razem o fantastycznych zastosowaniach tramwajów do reklamy celów zbożnych i nieco mniej zbożnych, która swoje najlepsze lata miała w okresie międzywojennym. Szkoda, że dzisiaj nie ma już takich pomysłów, ale nawet gdyby były, to trudno byłoby je zrealizować przy dzisiejszych przepisach nie tylko ruchu drogowego, ale przede wszystkim wielu „współzarządzających” torowiskami w postaci „estetyków miasta, nadzorców komunikacji miejskiej, itd.

Ale skoro jest 110 lat tramwaju elektrycznego to warto czasami z łezką w oku wspomnieć te „szaleńcze pomysły”. Co prawda na zamieszczonych zdjęciach jest tylko jeden warszawski tramwaj reklamujący „Tydzień Polskiego Białego Krzyża” (instytucja cywilna działająca głównie na rzecz wojska), a pozostałe są z Łodzi i z Katowic. Jednak podobne pomysły miały także warszawskie tramwaje. Do pomysłu wykorzystania tramwajów do celów reklamowych czy propagandowych powrócono także w latach powojennych, ale trwało to dość krótko.

Warto przyjrzeć się uważnie zamieszczonym fotografiom i uchwycić w nich mnóstwo szczegółów zarówno rozwiązań technicznych jak i samej treści zamieszczonych haseł. Można odnieść wrażenie, że nie były pisane w okresie międzywojennym a gdzieś w latach 50-tych, podobno za niesłusznego ustroju. Ale zapewniamy, są to autentyczne fotografie z lat 30-tych.

Nam szczególnie podoba się tramwaj-statek na łódzkiej ulicy. Podobny nieco do ówczesnej dumy naszej floty handlowo-pasażerskiej „Batorego” prujący morskie, twarde niczym uliczny asfalt, fale mórz i oceanów.

No i ta, jakże wymowna, nazwa statku „Dar Łodzi”. Robi wrażenie nawet dziś.

Może te fotki natkną jakiś „speców” od reklamy, żeby na jakąś okazję lekko przerobić tramwaj czy autobus. Choćby na krótki czas, np. na wakacje.