Majstrowanie przy ustawie o ptz

Uchwalona i wprowadzona w życie w 2010 roku ustawa o publicznym transporcie zbiorowym (ptz) po raz kolejny (dziewiąty w ciągu, ostatnich 2 lat) ulega modyfikacji i kolejnym, coraz gorszym, poprawkom. Właściwie, jeśli nie powstrzyma się tego owczego pędu do kolejnych „destrukcji”, to w przyszłym roku będzie można ją wyrzucić do kosza, gdyż będzie prawnym, nieprzydatnym bublem na chwałę obecnie panujących.

A brak uregulowań prawnych związanych z ptz, to kolejna „wolna amerykanka” w myśl, kto wcześniej wstaje ten rządzi. A jak to w praktyce wygląda mieliśmy okazję zobaczyć przed 2010 rokiem. Czyli totalna zapaść komunikacji miejskiej nie tylko w miastach, ale i pomiędzy nimi.

O ile ustawa o ptz powstrzymała dalszy upadek komunikacji w miastach, to niestety nie powstrzymała upadku przewozów osób pomiędzy miastami, czego efekty widać dzisiaj w postaci likwidacji kolejnych PKS-ów i likwidacji nierentownych dla prywaciarzy połączeń. Na mapie Polski w lawinowym tempie przybywa białych plam, w których mieszkają wykluczeni ze społeczeństwa ludzie. Ludzie, którym odebrano konstytucyjne prawo do dostępu do pracy, nauki, kultury. No, chyba, że broniąc się przed bezrobociem kupią sobie rowery czy samochody i jakoś dojadą. A chyba nie o to chodzi.

Patrząc na obecne, nieporadne „manipulacje” Ministerstwa Infrastruktury i jego Departamentu Prawnego trzeba stwierdzić, iż nie jest on w stanie stworzyć przepisów, które – branża publicznego transportu zbiorowego – będzie w stanie zastosować. Wykluczenie komunikacyjne jest poważnym problemem, który powinien być rozwiązany. Dlatego środowisko organizatorów, operatorów i przewoźników poprzez Izbę Gospodarczą Komunikacji Miejskiej i Forum Organizatorów Transportu powinno stworzyć nowy projekt wspólnymi siłami. Jeśli nie zrobią tego sami, zrobią to inni – a to będzie rodziło kolejne problemy i kolejnej zapaści.

Przypomnijmy, w 2006 roku to właśnie z inicjatywy organizacji związkowych rozpoczęto prace nad ustawą o ptz (patrz: – Rozdroża nr 8 (sierpień) i 9 z września 2006 roku[1]). Prace konsekwentne i zakończone uchwaleniem ustawy. Czyżby historia zatoczyła wielkie koło i znowu organizacje związkowe muszą zacząć wszystko od nowa? Jeśli tak, to zgłaszamy akces przystąpienia do takich prac.

A, że sytuacja w transporcie publicznym jest zła najlepiej świadczą m. in wypowiedzi prawników: „Rządowy projekt nowelizacji ustawy o publicznym transporcie zbiorowym nie byłby możliwy do zastosowania w praktyce – powiedział podczas Kongresu Transportu Publicznego i Inteligentnego Miasta Jędrzej Klatka z Kancelarii Radców Prawnych Klatka i Partnerzy. Wady dokumentu to nie tylko brak precyzji, ale także wprowadzanie monopolu na usługi transportowe w granicach samorządów oraz wyznaczanie nowych zadań bez przyznawania środków na ich wypełnienie. Ekspert zaproponował, by przewoźnicy i organizatorzy przewozów nie ufali kompetencjom urzędników ministerialnych i przygotowali następny projekt własnymi siłami.”[2]

Zapewne wielu czytelników zapyta a dlaczego my się tą sprawą zajmujemy?

Odpowiedz jest prosta. Obecnie funkcjonująca ustawa o ptz, mimo, że nie jest najlepszym dokumentem i nieco odstającym od obecnej rzeczywistości, to wymaga faktycznie doprecyzowania, szczególnie w części obowiązków organizatora i operatora. M. in. zapewnienia przez nich odpowiednich warunków do wykonywania usług przewozowych. Czyli organizacji przystanków na linii, krańców wyposażonych w urządzenia socjalne dla prowadzących pojazdy i szereg innych drobnostek istotnych dla prawidłowego funkcjonowania ptz. A kto jak nie ludzie bezpośrednio pracujący w usługach ptz wiedzą najlepiej?

Dlatego też, przy opracowywaniu nowego projektu ustawy o ptz winni uczestniczyć związkowcy.

  1. http://mbc.cyfrowemazowsze.pl/dlibra/publication?id=20964&tab=3
  2. Portal „Transport Publiczny” z 25 października 2018 roku

    https://www.transport-publiczny.pl/wiadomosci/prawnik-nowa-ustawe-o-ptz-powinna-stworzyc-branza-59986.html