Czy komunikacja aglomeracyjna musi szyną stać?

Pod koniec listopada 2018 roku poznaliśmy priorytety transportowe nowych władz Warszawy, ale tylko w części wykonawczej tj. Zarządu miasta w postaci Prezydenta, wiceprezydentów. Nie znamy jeszcze priorytetów najważniejszego organu planistycznego i realizacyjnego planów w postaci przydziału pieniędzy – Rady Warszawy. Bez uchwał Rady, szczególnie w rozdziale pieniędzy, najpiękniejsze i najwspanialsze plany, priorytety Zarządu miasta mogą być nigdy nie zrealizowane. Notabene, nie znamy także planów innego beneficjenta i współ-sponsora systemu transportu w Warszawie i aglomeracji, szczególnie na terenach podmiejskich – Urzędu Marszałka Mazowsza, który choćby poprzez Koleje Mazowieckie włącza się w obsługę komunikacji miejskiej.

Miejmy jednak nadzieję, że nie tylko Rada Warszawy, ale i Urząd Marszałkowski również uzna za priorytety plany Zarządu m. stołecznego w kwestii rozbudowy metra, linii tramwajowych, ale za tudzież ważne rozbudowę całej komunikacji miejskiej i aglomeracyjnej w szerokim słowa znaczeniu. Czyli rozbudowy SKM i trakcji autobusowej. Szczególnie tej ostatniej, gdyż rozszerzający się na kolejne podwarszawskie miasta i gminy bilet metropolitarny, co zapewne cieszy ZTM kolejnymi wpłatami od gmin i mieszkańców, za chwilę zmusi głównego zarządcę komunikacji do wprowadzenia nowych linii, połączeń autobusowych. Choćby dojazdowych do już istniejących, czego będą się coraz głośniej domagać nie tylko mieszkańcy gmin, ale i lokalne władze, które to „sypnęły kasą”. W wielu wypadkach nie będą to mogły być połączenia po szynie tramwajowej czy metra, a będą to musiały być te tradycyjne, autobusowe. I chcąc nie chcąc trzeba będzie takie połączenia zorganizować, czasami w trybie szybkim, bo jeśli nie, to gmina odejdzie od biletu metropolitarnego. Choć nie koniecznie, jeśli będzie chciała zrealizować swój nie do końca jawny plan zapewnienia komunikacji swoim obecnym i przyszłym mieszkańcom. Szczególnie tym przyszłym, których trzeba ściągnąć na swój teren, gdyż dają dodatkowe wpływy do gminnej kasy.

W chwili obecnej obserwujemy ogromny boom budowlany na terenach podmiejskich. Gminy kuszą developerów atrakcyjnymi terenami, obiecują nie tylko żłobki, przedszkola, które podobno wybudują za swoje pieniądze, ale także atrakcyjną infrastrukturą komunikacyjną – drogi, ścieżki rowerowe i gdzieś tam w domyśle połączenia autobusowe do stacji, linii autobusowych już istniejących, bo przecież jest bilet metropolitarny. A że w wielu przypadkach, m. in. w owych połączeniach z Warszawą są to drobne „niedomówienia” gmin i developerów? Gmina z czasem to załatwi, bo przecież bilet metropolitarny upoważnia do żądania w imieniu mieszkańców od zarządcy systemu komunikacyjnego aglomeracji (ZTM) uruchomienia linii.

A ten rozłoży ręce i powie – nie mamy taboru, bo rozwijanie połączeń autobusowych w aglomeracji, jak i w samym mieście nie jest naszym priorytetem komunikacyjnym. W związku z tym nie inwestowaliśmy w tabor i zaplecze autobusowe a w tabor szynowy, gdyż to jest naszym priorytetem.

Dlatego też, myśląc o rozwoju miasta, do którego muszą dojechać z terenów podmiejskich budowniczowie miasta, trzeba im zapewnić transport publiczny. Sprawny, funkcjonalny i przemyślany. Nie można skazywać ich na własny, indywidualny, bo jeśli teraz nie będziemy o tym myśleć, to do Warszawy nikt nie wjedzie i nie wyjedzie, czego próbki mamy już dziś patrząc na wylotówki do Piaseczna, Pruszkowa, Otwocka, itd. Rano i wieczorem.

Zresztą nie tylko chodzi o nowe linie na dynamicznie rozwijających się, ciążących do miasta i będących sypialniami, terenach podmiejskich, ale także na peryferiach, jak choćby Wilanów, Wesoła, itd. Tam nawet w planach za 100, 200 lat nikt nie zaplanuje metra czy tramwaju, no może jakąś kolej napowietrzną spełniającą role dowozu do terenów rekreacyjnych, o ile się takowe uchowają, a przy okazji dowozową pracowników do miasta.

Nie można udawać, że nie widzi się prognoz demograficznych mówiących o wzroście mieszkańców warszawskiej aglomeracji do liczby 4, czy nawet więcej, milionów mieszkańców. Nie można wreszcie nie widzieć rozlewającej się niekontrolowanie rozbudowie aglomeracji. Trzeba to dostrzec i zawczasu przewidywać nie tylko budowę kolejnych szyn, ale także jakiejkolwiek komunikacji zbiorowej. Rower, hulajnoga czy wrotki nie rozwiążą problemów dowozu do miasta i poruszania się po nim, nie mówiąc o tym, że są to środki transportu indywidualnego a nie zbiorowego i ich wymagania do miejsca na ulicach stale rosną.

Dlatego też może warto by było rozszerzyć listę priorytetów o komunikacje autobusową lub zawęzić do stwierdzenia publiczny transport zbiorowy w całym słowa znaczeniu z wyłączeniem indywidualnych środków transportu w postaci rowerów, hulajnóg, itd.