Źle się dzieje…

Źle się dzieje w państwie duńskim[1]

Tymi słowami wypowiedzianymi przez Marcellusa do Hamleta można byłoby krótko określić stosunki i relacje międzyludzkie jakie panują na terenie MZA czy TW. Niestety, z roku na rok jest coraz gorzej i nic nie zapowiada, żeby było lepiej. Mimo, że powstały piękne Kodeksy Etyki, które miały przerwać postępujący w obu firmach brak szacunku, poszanowania czy dostrzeżenia w pracownikach – ludzi, a nie trybiki mechanizmów, to nic się nie dzieje.

Piękne, górnolotne zapisy np.: „Nasze relacje oparte są na zasadach wzajemnego poszanowania praw i godności osobistej. Kierujemy się szacunkiem, uczciwością i dobrymi intencjami – działamy zawsze w dobrej wierze”[2] – niewątpliwie robią ogromne wrażenie. Jednak, gdy zestawi się je z rzeczywistością, to trudno w niej dostrzec wzajemny szacunek, uczciwość, poszanowanie godności osobistej czy choć trochę pozostałości po tzw. elementarnej kulturze osobistej, o ile takowa w ogóle jeszcze egzystuje.

Przykładów, że trudno mówić o godności ludzkiej jest wiele, ale przyjrzyjmy się choć tym kilku z brzegu, które bolą pracowników, szczególnie tych z dużym, wieloletnim stażem pracy odchodzących na emeryturę. Wielu z nich przepracowało na rzecz warszawskiej komunikacji 30-40 lat. Często oddając swoje najlepsze lata młodości, pomysłowości, inwencji na rzecz firmy. Niekiedy zupełnie bezinteresownie nie otrzymując za swą pracę żadnego dodatkowego wynagrodzenia, a w ostatnich latach nawet zwykłego słowa –dziękuję.

Odchodząc na emeryturę nie oczekują od firmy jakiegoś wyjątkowego apanażu, finansowej gratyfikacji, zapisów w złotej księdze, bo wiedzą, że nie praktykuje się tego od wielu, wielu lat. Zdążyli do tego przywyknąć. Jednak oczekują, aby choć ich zwierzchnik w swym „zarobieniu” znalazł chwilkę, jeśli nie osobiście, to choć telefonicznie w tym ostatnim dniu pracy swego podwładnego powiedział jedno, magiczne słowo – dziękuję za wspólną pracę. Bo dodanie – życzę powodzenia w dalszym życiu, to zapewne zbyt ogromny wysiłek. Dodanie do tego słowa pamiątkowego dyplomu, który dla wielu zapewne byłby miłą pamiątką i mogliby się nim chwalić przed wnukami, to już za wielki wydatek i głupia fanaberia zamierzchłych czasów.

A szkoda, bo nawet za przedwojennej, faszyzującej sanacji, gdzie byli lepsi i gorsi, każdy odchodzący trambusiarz, nawet jak był wojującym z sanacją socjalistą, otrzymywał od firmy pismo podpisane przez dyrektora dziękujące za wspólną pracę. Niewątpliwie świadczy to o tym, że mimo, iż wówczas, podobnie jak teraz, ludzie byli podzieleni, skłóceni, zawistni, to czasami wskrzesali w sobie tę odrobinę szacunku dla innych i ich pracy. Budziły się w nich ludzie odruchy pozwalające zobaczyć obok siebie innego człowieka, a nie mechanizm.

Mimo wszystko, należy mieć nadzieję, że nie doczekamy czasów, kiedy na emeryturę będzie odchodził numer „333” bez nazwiska, imienia, który był tylko numerem „333”, więc normalne, że nie wystawia się numerom dyplomów i nie dziękuję się za ich wydajną pracę jako mechanizmowi „333”.

Miejmy również nadzieję, że z tych pięknych zapisów o godności, choć jej właściwie nie ma, zostały choć owe intencje. Oby nie takie jak w przysłowiu: „dobrymi intencjami jest piekło wybrukowane”.

  1. Słowa które określają, że sytuacja ogólna jest niedobra, niepokojąca i pochodzą ze sztuki scenicznej Williama Shakespeare, „Hamlet”, akt I, scena 4.
  2. Kodeks Etyki Pracowników MZA, str. 9 wyd. W-wa 2018 źródło: https://www.mza.waw.pl/spolka-mza/informacje-o-spolce/kodeks-etyki-mza