Mamy żal…

Wyjątkowo w tym wydaniu sporo rozmawiamy o koronawirusie, nie z powodu pierwszej rocznicy walki z wirusem, ale dlatego, iż obok nieustannych codziennych rozmów o coraz większych brakach pieniędzy w naszych kieszeniach, jest to temat numer dwa w dyskusjach i dywagacjach.

Tym razem nasi czytelnicy zwrócili uwagę i proszą za naszym pośrednictwem, aby osoby odpowiedzialne w firmie za zapobieganie rozprzestrzenianiu się wirusa Covid 19 zwróciły baczniejszą uwagę na brak najprostszych ozonatorów powietrza, nie tylko do ozonowania pomieszczeń, w których jest duży przepływ ludzi (np. dyspozytornie), ale także do ozonowania papieru. Ideałem byłoby, gdyby dyspozytorzy, otrzymywane od prowadzących pojazdy karty drogowe, nie tylko ozonowali np. w zwykłej szafie, ale także poddawali je naświetlaniu UV-C, które znakomicie dezynfekuje dokumenty.

Zastosowanie takiego prostego i niekosztownego rozwiązania (cena domowego ozonatora nie przekracza 900 zł) pozwoliłoby nie tylko na zapobieganie przypadkowemu zarażeniu się dyspozytorów, ale i ludzi rozliczających karty drogowe. Czasami jedna karta przechodzi przez ręce 5-6 osób w ciągu 24 godzin. Warto dodać, że wg badań wirus Covid utrzymuje się nawet do 4 dni na powierzchni papieru czy banknotów. O tym, że jest to problem, mogą świadczyć fakty, iż większość osób pracujących z kartami drogowymi przechodziła już albo samą chorobę albo była na kwarantannie.

– Firmy powinny mieć dokładne rozeznanie w tym temacie i powinny jakoś zareagować na nasz postulat – proponują nasi czytelnicy.

Inną nieco drażniącą pracowników sprawą jest „automatyczne” odsyłanie przez zwierzchników swoich podwładnych na urlopy wypoczynkowe i do lekarza rodzinnego, gdy u jednego z ich współpracowników stwierdzono podejrzenie o zakażenie Covidem. W ten sposób, niejednokrotnie nie z własnej winy, tracą oni kilka dni swojego urlopu wypoczynkowego. Ich złość dostaje dodatkowego impulsu, gdy okazuje się, że współpracownik miał tylko zwykłe przeziębienie i „strach miał wielkie oczy”.

Jeden z naszych czytelników napisał z żalem: – Potem jesteśmy pozostawieni sami sobie, bez żadnego słowa przepraszam, bo o rekompensacie za stracony urlop nawet nie marzymy. Czy to, aby kogo w firmie interesuje, że taki sposób zaczynamy tracić zaufanie do kierownictwa, do jego rozważnych decyzji? Czy o to chodzi, jeśli firma ma pracować coraz lepiej?

– Czy nie warto by było, aby wzorem innych firm dbających o swoich ludzi zawrzeć umowy z laboratoriami wykonującymi testy i każdego, kto ma problem z Covid bezpośrednio skierować na test (taka usługa kosztuje 50 Pln i wydana kwota zaliczona jest do kosztów bezpośrednich)? Dzięki temu pracodawca miałby jasny ogląd jak radzą sobie w pandemii jego pracownicy, czy faktycznie są zainfekowani – w zakończeniu pisze jeden z naszych czytelników.

Jak widać nasi czytelnicy nie tylko martwią się o swoje zdrowie, ale i dobro firmy. Warto to zapamiętać.