Jakoś to będzie

Słychać w korytarzach, halach i na placach MZA i TW. Niby ma to być pewnym pocieszeniem, ale najczęściej jest zakończeniem dyskusji.

Jakoś to będzie? A jak ma być? Gwiazdka z nieba spadnie?

Nie, ona nie spadnie, po nią trzeba sięgnąć i mieć plan, nie tylko, jak ją capnąć, chwycić, ale i z późniejszym pożytkiem wykorzystać. Cieszyć się jej złapaniem.

Patrząc na działania wielu osób „zapracowanych” nie tylko face to face (twarzą w twarz), ale i zdalnie w trudnych czasach pandemicznych i wojennych, można odnieść wrażenie, że bardziej niż pracą są zajęci oddawaniu się pasji astrologiczno-astronomicznej. Wpatrywaniu się w lunety skierowane w ciemną noc w poszukiwaniu owej gwiazdki. W ciszy, samotności i w świętym spokoju.

A czasy, niestety, mamy takie, że musimy nie tylko wypatrywać owej gwiazdki, ale tworzyć plany jej pozyskania, zwabienia i spożytkowania. Nie tylko dla potrzeb indywidualnych, ale grupy, bo ludzie to osobniki stadne, uzależnione od siebie, żyjące z pracy innych osobników i dla innych sprzedające swą pracę. Rozmawiające ze sobą, wymieniając przy tym swoje poglądy, pomysły. Tworząc tym samym swą przyszłość.

Musimy ze sobą dużo, dużo rozmawiać i nie może to być czcza gadanina najczęściej kwitowana – jakoś to będzie. Muszą to być rozmowy konstruktywne, z których wynikać będą pewne realne do spełnienia plany. Poparte harmonogramem, krok po kroku, dochodzenia do celu, który chcemy osiągnąć i co najważniejsze – po co jest nam on potrzebny. Wsparte licznymi narzędziami w postaci m. in. odpowiednich kanałów medialnych przedstawiających głos grupy, stada, mediatorów z głosem donośniejszym niż pojedynczy, indywidulany, mówiących w imieniu stada. Niewątpliwie takim głosem mediatorów są związki zawodowe, reprezentujące większą grupę osób stojące na straży praw pracowniczych. Praw do lepszych warunków pracy i płacy. Głos, z którym musi rozmawiać pracodawca i musi się z nim liczyć. Prowadzić nie tylko dyskusje na zasadzie grzeczności, uprzejmości, ale często niewygodne, których najchętniej by uniknął, a takie są m. in. o pieniądzach.

A tych ostatnich, jak zawsze, brakuje w wielu kieszeniach i zapewne nie szybko będzie ich dość. Nie znaczy to, że zwalając na ogólną trudną sytuację nie należy o nich rozmawiać. Trzeba o nich rozmawiać i to jak najwięcej. Jednak nie zasadzie wymuszania, a właśnie konstruktywnych, czasami długotrwałych polemik, nierzadko nawet sporów. Takie prowadzi nieustannie, nawet w tych trudnych czasach ZZPKM wysuwając wiele rozwiązań czy konkretnych planów. Aby były one coraz bardziej realne do wykonania potrzebne są nie tylko rozmowy w cieniu gabinetów, ale właśnie w korytarzach, halach, placach, gdzie będą powstawały konkretne postulaty, gdzie najlepiej widać, jakie są możliwości, gdzie ludzie będą mieli świadomość nie tylko żądania, ale i dania czegoś z siebie. Aby tak było, potrzebne są rozmowy, i jeszcze raz rozmowy. Nie tylko te oddolne, w które trzeba się wsłuchiwać i na dole i na górze, ale właśnie te na górze, w których powinno się mówić, nawet, gdy nie są zakończone sukcesem. Nie można mówić tylko o sukcesach, czasami lepiej wspomnieć i o porażkach, przeanalizować je, po to, aby na porażkach osiągać sukcesy.

Jednym słowem trzeba rozmawiać, dużo rozmawiać i swoimi konstruktywnymi wnioskami dzielić się z innymi, bo w stadzie można więcej.