Nie pozwólmy zaprzepaścić

Pod koniec lutego br. odszedł od nas człowiek niezwykły, jeszcze pełen energii, pomysłów i ogromnej pracowitości. Związany z warszawskimi tramwajami od ponad 30 lat i oddany im swym sercem, ciałem do ostatnich dni życia.

Dariusz Walczak posiadał niebywałą wiedzę w tramwajowych tematach. Wiedział właściwie o nich wszystko. Dostrzegał w nich nie tylko pojazdy, ale często i ludzi nimi kierujących. Swoją wiedzą dzielił się z innymi poprzez liczne publikacje, książki i w każdej z nich dawał cząstkę siebie zachęcając innych do wspólnej podróży tramwajem. Najlepiej można to dostrzec odwiedzając powstałą z jego inicjatywy Izbę Tradycji w zajezdni tramwajowej Mokotów, gdzie zbierane przez dziesiątki lat eksponaty przemawiają do widza i gdzie można usłyszeć ich historię. Niestety, wiele z nich nie przemówi już głosem Darka, kustosza Izby, który niczym bajarz godzinami mógł opowiadać o historii tramwajów, detali z nimi związanych ubarwiając je licznymi anegdotkami komunikacyjnymi.

Nie znaczy to, że mają zamilknąć na zawsze i tym samym pomniejszyć znaczenie wieloletniej pracy, by z czasem przepaść po raz kolejny bezpowrotnie, jak stało się to z podobną Izbą na Chełmskiej, Młynarskiej.

Jego spuścizna literacka, kolekcjonerska nie może i nie ma prawa przepaść, gdyż już dziś jest specyficznym dobrem narodowym, a to winno podlegać podobnej ochronie, jakiej podlegają zabytki kultury materialnej, architektury.

Z jego dorobku wielu skorzystało i winno dalej korzystać. Rozwijać jego ideę stworzenia z prawdziwego zdarzenia muzeum komunikacji, która to przyświecała mu przez niemal całe życie. Kontynuować, inicjować i wspierać nie tylko duchowo, ale i materialnie dalsze prace nad spisaniem dziejów warszawskiej komunikacji miejskiej, która buduje historię miasta i z której tak wielu warszawiaków jest dumnych.

Nie pozwólmy, aby jego dorobek przepadł w ciemnych czeluściach zapomnienia. By ziściło się stwierdzenie; że przed nim nie było nikogo i po nim nikt już nie będzie, to czy warto zaprzątać sobie głowę jakąś tam historią?

Miejmy nadzieję, że owo stwierdzenie będzie tylko złą, niespełnioną wyrocznią, bo jeśli nie, to na marne pójdzie praca nie tylko Darka Walczaka, ale i innych jemu podobnych, których w dzisiejszej Warszawie można policzyć dosłownie na palcach jednej dłoni. Nie fascynatów, miłośników, a wręcz niemal tytanicznych archeologów, odkopujących zarzucone, a nie raz dosłownie wyrzucone na śmietnik fragmenty historii warszawskiej komunikacji. Poddawane później mozolnej, długotrwałej renowacji, restauracji, sklejanej w całość by udostępnić je nie tylko obecnemu pokoleniu, ale i tym przyszłym. Zapisać na trwałe nie tylko w historii komunikacji miejskiej Warszawy, ale i w dziejach miasta.

Nie zaprzepaszczajmy swojej historii i zacytujmy na koniec słowa marszałka Piłsudskiego, które mówią najwięcej i winny być stale, nieustannie powtarzane: Naród, który nie szanuje swej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości.